sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 12 "Synu, czy to dziewczyna dla Ciebie?"

 Pocałunek nie trwał dłużej niż trzydzieści sekund. Przerwałam to.
- Co Ty robisz!? - wykrzyczałam mu w twarz.
- Ym...przepraszam. Nie powinno się to wydarzyć. Zapomnijmy o tym. Gotowa?- zmieszany zmienił temat. Widać, że było mu głupio, mi też jest głupio, że w ogóle do czegoś takiego doszło. 
- Tak.. chodźmy już. - powiedziałam szybko próbując nie myśleć o tym co wydarzyło się minutę temu.
   Droga minęła nam w ciszy, zauważyłam, że jednak nie tylko ja się denerwuje. Chłopak poinformował mnie, że za moment dojedziemy. Bałam się, a raczej stresowałam się, czy polubi mnie jego mama. To chore, bo jest to związek na umowę-fałszywy, ale i tak jest to stresujące. Zagadałam do Biebera, jak mam się zachować, on tylko stwierdził BĄDŹ SOBĄ. Gdy tylko wjechaliśmy za ozdobną bramę wiedziałam, że jesteśmy na miejscu. Moje serce od razu zaczęło szybciej bić, jakby chciało wyskoczyć.
- Ej, mała. Zachowuj się, jak zawsze, a na pewno zrobisz dobre wrażenie. Uśmiechnij się, wejdź do środka, przywitaj się i pokaż jaka jesteś cudowna.- powiedział chłopak obdarowując mnie swym śnieżnobiałym uśmiechem.
Stojąc przed drzwiami szybko wzięłam głęboki wdech i wydech i weszłam wraz z chłopakami. Zack na szczęście spał, więc nie było problemu. Widać było, że szatyn czuł się, jak w domu, bo nawet nie zapukał, a wszedł na pełnym luzie. Gdy weszliśmy wgłąb domu Justin odezwał się.
- Gotowa na poznanie mamuśki?- puścił mi oczko, a ja tylko kiwnęłam głową. -Mamo! Jesteśmy. - krzyknął  po chwili, a zaraz pojawiła się kobieta średniego wzrostu, o pięknych kasztanowych włosach, pełna uśmiechu na twarzy. Przywitałam się, po czym przedstawiłam się.
- Zapraszam do środka. - powiedziała melodycznym głosem.

***
 Byliśmy już tu ponad pół godziny. Zajadaliśmy smaczną kolację, siostra Jussa była strasznie nie śmiała, a Jaxon wręcz przeciwnie. Z Pattie rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Przepytała nas o nasz "związek", na szczęście wszystko poszło według planu. Bieber zaniósł mojego synka do jednego z pokoi, który był dość blisko od pomieszczenia, w którym byliśmy, więc słyszałabym kiedy się obudzi.
- Justin, a jak mam mówić do Twojej dziewczyny? - szepnęła dziewczynka do bruneta na ucho, aż się uśmiechnęłam.
- No to zapytaj jej, ale myślę, że pozwoli Ci mówić po imieniu. - zaśmiał się i puścił  mi oczko.
- Wstydzę się. - powiedziała.
- Jazzy... choć do mnie. - uśmiechnęłam się do niej szczerze. Niepewnie podeszła do mnie, a ja wzięłam ją na kolana.
- Możesz mówić do mnie po prostu Amanda, albo jakkolwiek chcesz. - blondynka od razu uśmiechnęła się i dała mi buziaka w policzek, aż się zdziwiłam.
- Ekhe... a dla swojego kochanego braciszka już księżniczka nie da buziaka? - szatyn udał obrażonego, po czym każdy zaczął się śmiać. Dziewczynka zeskoczyła z moich kolan i podbiegła do chłopaka.
- Amanda,  a pobawisz się ze mną? - krzyknął Jaxon rozbawiony. Szybko się zgodziłam i poszłam z nim.
Malec zaproponował, żebyśmy pograli w jedną z jego ulubionych gier, nie było problemu, bo kiedyś już grałam w nią z synem mojej koleżanki. Gra mijała nam bardzo wesoło, aż usłyszałam swoje imię. Zaczęłam się przysłuchiwać temu, co tak przykuło moją uwagę. To co usłyszałam, aż mnie zaskoczyło.
- Synu, czy to dziewczyna dla Ciebie? Ona już ma dziecko, które nie jest Twoje. Myślę, że zbyt szybko podjąłeś decyzje, co do zaręczyn z Amandą.. Zastanów się dobrze, na co się szykujesz i na życie z kim.- powiedziała dość poważnie kobieta.
- Mamo! To że nie jest to moje dziecko, to nic nie oznacza! Ojcem jest ten kto wychowuje dziecko, a nie ten, co spłodził to maleństwo! Nie... nie za szybko, a we właściwym momencie. Razem z Amandą zmieniamy się na dobre z dnia na dzień. Bycie razem nam służy. Mamo, ja po prostu cholernie ją kocham.  Zdecydowałem już. Będę z nią, jak długo nam będzie wychodzić, a jak nie będzie, to będę starał się to naprawić.- opowiedział zdenerwowany chłopak.
- No dobrze... życzę wam szczęścia w takim razie. Muszę ją po prostu poznać. - powiedziała już Patty już milszym głosem.
   Siedzieliśmy wszyscy przy stole, nie powiem, że mnie nie zasmuciło, to co powiedziała kobieta, lecz, to co powiedział Justin mnie mile zaskoczyło, aż pojawił się uśmiech na mojej twarzy, choć wiem, ze jest to wszystko kłamstwem to stwierdzam, że jest dobrym aktorem. Udaje, że nic nie słyszałam, ale mam nadzieję, że szatyn mi powie o tej rozmowie. Jest już dość późno, więc zamierzamy się zbierać za jakąś godzinę. Gdy Zack wstał dzieciaki od razu zaczęli do niego podchodzić i 'bawić się', aż malec nie zaczął płakać. Wzięłam syna na ręce i wyszłam do pokoju obok. Po jakimś czasie dziecko było już przewinięte i najedzone. Wiedziałam już, że była to pora już na spanie, więc ponosiłam go trochę, a już po chwili spał smacznie.
*Perspektywa Justina*
  Cała ta kolacja była świetna, lecz ta rozmowa z matką, nie była to jedna z tych najmilszych.  Dawno nie widziałem swojej rodziny, muszę to zmienić, moja rodzicielka i rodzeństwo potrzebują spędzać trochę więcej czasu ze mną, więc zamierzam zrobić tak, aby tak się udało. Z moim rozmyśleń wyrwał mnie Jaxon, kiedy do pomieszczenia weszła 'moja narzeczona'.
- Justin...a Ty kochasz Amandę?- o cholera... zaskoczył mnie tym.
- No jasne bracie, jakbym jej nie kochał to bym z nią nie był.- uśmiechnąłem się.
- A Ty Justina?- spojrzał chłopiec w stronę dziewczyny.
- Bardzo mocno go kocham skarbie. - uśmiechnęła się i zerknęła na mnie.
- Będziecie już na zawsze ze sobą?- podskoczył uradowany.
- Mamy nadzieje, że tak.- zabrała głos Amanda.
- Amanda, Jazmyn, mama to są moje kochane księżniczki, które bardzo bardzo kocham.-zaśmiałem się.
***
Byliśmy już na szczęście w swoim domu, ten wieczór strasznie mnie wymęczył. Nie lubię okłamywać swojej matki, ale co zrobić..Brunetka właśnie brała prysznic, wiec ja położyłem się i czekałem na nią, by z nią porozmawiać o dzisiejszym zdarzeniu. Nagle wydobył się dźwięk z torebki dziewczyny, mógłbym go odebrać, ale...
- Amanda! Telefon dzwoni!- krzyknąłem.
- Już idę. - powiedziała dziewczyna.
Wyszła po paru sekundach z łazienki, była cała mokra, krople wody spływały po jej ciele. Jej ciało było owinięte białym ręcznikiem, który ledwo zakrywał jej tyłek. Podbiegła do torby, a ja nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknego ciała. Schyliła się do torby, która stała koło szafki nocnej. Od razu mój wzrok zjechał z twarzy na jej dekolt. Odebrała i wyszła znów do łazienki.
   Przyszła po dość długiej chwili, czyli po pół godziny, jak nie dłużej. Jej twarz wyglądała, jakby zobaczyła ducha.
- Zadzwonił John..

Przepraszam za tą długą przerwę, która trwała prawie dwa miesiące. Wyjaśnie krótko, problemy rodzinne, a później staranie się o dobre oceny. Następny rozdział za tydzień  :)) Ktoś tu jeszcze zagląda? 
Chcecie jakiś konkurs? Planuje taki zrobić i poinformuje was o nim w następnym rozdziale :) Proszę, żeby każdy zostawił pod tym rozdziałem komentarz.
Możecie się ze mną kontaktować na:
ASK
TT
GG-53125308

8 komentarzy:

  1. Genialny, jak zawsze *.* ciekawe co chce John.. już nie mogę się doczekać nexta! < 3

    Zapraszam :
    www.neversaye.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Ale szkoda że tak dawno nie pisałaś. Słodkie malce *.*
    Zapraszam do mnie, może niedługo wrzucę nowy rozdział ale nie wiem bo nie mama weny.
    gdzie-swiatlo-nie-zawsze-oznacza-dobo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Claudia !
    Rozdział jest naprawdę miłą niespodzianką :D
    Mam nadzieję, że będziesz je częściej robić. Rozdział jak zwykle dobrze napisany jednak wkradły się małe powtórzenia. Jednak komu one się nie zdarzają? Ciekawi mnie ta rozmowa z Johnem. Mam nadzieję, że szybko napiszesz ciąg dalszy i nie karzesz nam za długo czekać :3. Uprzedzam Cię, że kolejnych dwóch miesięcy nie wytrzymam bez świeżych rozdziałów.

    Życzę weny!
    Niepowtarzalna xx

    PS. Zapraszam na nowy rozdział
    http://zycie-jest-jedno06.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka zboczuszku ! :DD
    Już Ci to pisałam, ale napiszę jeszcze raz bo chcę napisać dłuższy komentarz od niepowtarzalnej :* Cudowny szablon :D fajnie się czyta białe literki na fioletowym tle, tzn. nie razi w oczy i jest superr, w dodatku Barbara Palvin.

    Od samego początku tego rozdziału czekałam na jakąś kłótnię, ale się nie doczekałam, jednak jedna sprawa nie daje mi kurcze spokoju...
    Amanda myśli, że rozmowa, którą Justin przeprowadzał ze swoją matką była jedną wielką bujdą, ja natomiast odebrałam wrażenie, że on tak na serio, serio ją kocha...I to jak Biebs mówił o Zacku <3 no po prostu kocham :D No, no widać, że wena komuś dopisała i to bardzo bo rozdział cuowny :D czytałam go przy Imagine Dragons "Gold" :D I jeszcze to, że Amanda rozmawiała z Johnem....TYLKO O CZYM?!!!!!!! Czekam z niecierpliwością. Już się nie mogę doczekać :******
    Lecę pisać rozdział na CS'a :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam... Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Czekam na następny <3

    http://life-adventure-baby.blogspot.com/
    http://life-is-brutal-now.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega mega mega.
    Dzisiaj krótko.
    Rozdział jest naprawdę świetny, było warto długo na niego czekać.
    Życzę weny i czekam na szybciutki next.

    Zapraszam : www.memories-not-thank.blogspot.com

    xxMikuś

    OdpowiedzUsuń